czwartek, 20 października 2011

Krakowiaczek - wiersz Wandy Chotomskiej

W Krakowie zdarzyła się historia taka:
ten pan, który o dwunastej godzinie
hejnał z wieży Mariackiej trąbić powinien,
zamiast hejnału zagrał krakowiaka:

„Krakowiaczek jeden
miał pojazdów siedem” -
zatrąbiła trąbka
pod krakowskim niebem.

Jeśli chcecie wiedzieć,
jakie miał pojazdy,
to wam za chwileczkę
opowiem o każdym.

Zanim zaczął chodzić
w kapciach i rajstopkach,
małym wózkiem z budką
dojeżdżał do żłobka.

Kiedy z wózka wyrósł,
prędko machnął nogą
dookoła podwórka
pędząc hulajnogą.

Kiedy z wózka wyrósł,       
prędko machnął nogą
dookoła podwórka
pędząc hulajnogą.
Potem wsiadł na rower
i dokoła skwerku
jeździł na trzech kółkach       
małego rowerku.
A jak był już w szkole,
dostał rower taki,
że mu zazdrościły
wszystkie przedszkolaki.


Kiedy skończył szkołę,
wsiadł na motorower,
zjeździł na nim wszystkie       
drogi pod Krakowem.
Potem miał motocykl,         
cieszył się niezwykle,
kiedy na wycieczki
jeździł motocyklem.
Teraz ma taksówkę
i na czterech kółkach
wozi pasażerów
po wszystkich zaułkach.


Zna wszystkie tramwaje
i wszystkie pojazdy,
jak przez miasto jedzie,
pozdrawia go każdy.

Kiedy jedzie tramwaj,
to pan motorniczy
zielonego światła
po drodze mu życzy.

„Na krakowskim rynku
resorów nie połam!”
wesoły kierowca
z autobusu woła.

Nawet pan dorożkarz,
choć nie lubi fiatów,
jemu zawsze życzy
jazdy bez mandatów.

Kiedy Krakowiaczka
spotkacie w Krakowie,
sam wam o tym wszystkim
na pewno opowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz