W Krakowie zdarzyła się historia taka: ten pan, który o dwunastej godzinie hejnał z wieży Mariackiej trąbić powinien, zamiast hejnału zagrał krakowiaka: „Krakowiaczek jeden miał pojazdów siedem” - zatrąbiła trąbka pod krakowskim niebem. Jeśli chcecie wiedzieć, jakie miał pojazdy, to wam za chwileczkę opowiem o każdym. Zanim zaczął chodzić w kapciach i rajstopkach, małym wózkiem z budką dojeżdżał do żłobka. Kiedy z wózka wyrósł, prędko machnął nogą dookoła podwórka pędząc hulajnogą. |
Kiedy z wózka wyrósł, prędko machnął nogą dookoła podwórka pędząc hulajnogą. | Potem wsiadł na rower i dokoła skwerku jeździł na trzech kółkach małego rowerku. | A jak był już w szkole, dostał rower taki, że mu zazdrościły wszystkie przedszkolaki. |
Kiedy skończył szkołę, wsiadł na motorower, zjeździł na nim wszystkie drogi pod Krakowem. | Potem miał motocykl, cieszył się niezwykle, kiedy na wycieczki jeździł motocyklem. | Teraz ma taksówkę i na czterech kółkach wozi pasażerów po wszystkich zaułkach. |
Zna wszystkie tramwaje
i wszystkie pojazdy,
jak przez miasto jedzie,
pozdrawia go każdy.
Kiedy jedzie tramwaj,
to pan motorniczy
zielonego światła
po drodze mu życzy.
„Na krakowskim rynku
resorów nie połam!”
wesoły kierowca
z autobusu woła.
Nawet pan dorożkarz,
choć nie lubi fiatów,
jemu zawsze życzy
jazdy bez mandatów.
Kiedy Krakowiaczka
spotkacie w Krakowie,
sam wam o tym wszystkim
na pewno opowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz