Niezmiennie, pierwszego listopada przypominam sobie wiersz ks. Jana Twardowskiego
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Strumieniu, leśny strumieniu
Odsłoń mi tajemnicę swego początku...
Jan Paweł II - Źródło
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
REFREN: Strumieniu, leśny strumieniu Źródlanej wody krynico Strumieniu, leśny strumieniu Gdzież twych początków tajemnica Jak zabłąkana krówka boża Pól rajskich szuka po próżnicy Tak ludzie, błądząc po bezdrożach Odkryć chcą źródła tajemnicy CHÓR: Żeby źródło odnaleźć Trzeba iść ciągle w górę Trzeba iść ciągle w górę strumienia... Żeby źródło odnaleźć Trzeba iść ciągle w górę Trzeba iść ciągle w górę strumienia | REFREN:
Strumieniu, leśny strumieniu
Źródlanej wody krynico
Strumieniu, leśny strumieniu
Gdzież twych początków tajemnica
Lecz ty strumieniu czemuś milczysz
Głęboko kryjąc prawdy sedno
Choć w nich apetyt iście wilczy
By się z wszechrzeczą stopić w jedność
CHÓR:
Żeby źródło odnaleźć
Trzeba iść ciągle w górę
Trzeba iść ciągle w górę strumienia...
Żeby źródło odnaleźć
Trzeba iść ciągle w górę
Trzeba iść ciągle w górę strumienia
REFREN:
Strumieniu, leśny strumieniu
Źródlanej wody krynico
Strumieniu, leśny strumieniu
Gdzież twych początków tajemnica
Aż wreszcie rozpędzone fale
Aż wreszcie szepnie kamień któryś
Że jeśli źródło gdzieś odnaleźć
To trzeba iść pod prąd, do góry
CHÓR:
Żeby źródło odnaleźć
Trzeba iść ciągle w górę
Trzeba iść ciągle w górę strumienia
Żeby źródło odnaleźć
Trzeba iść ciągle w górę
Trzeba iść ciągle w górę strumienia
REFREN:
Strumieniu, leśny strumieniu
Źródlanej wody krynico
Strumieniu, leśny strumieniu
Gdzież twych początków tajemnica
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz